czwartek, 3 grudnia 2015

Słowacki wielkim poetą był



 Pani profesor Rozpalaczka weszła do sali lekcyjnej pełna entuzjazmu. Zobaczyła klasę której nienawidziła. Zwłaszcza jednego z uczniów, on zawsze musiał mieć coś do powiedzenia, zadawał pytania.. widocznie chce się czegoś nauczyć. Lecz niestety, profesor Rozpalaczka nie lubiła takich osób. Przez tego jednego ucznia robiła bardzo trudne sprawdziany dla całej klasy. Lubiła się nad nimi znęcać. Ona miała proste zadanie, skończyć program, wystawić oceny i to był jej życiowy cel. Po co poświęcić 10 minut lekcji na rozmowę z uczniami? To nie ma sensu.. co oni mogą mieć do powiedzenia? Przecież nie mają nawet licencjatu. Czasem ten jeden uczeń ośmiela się interpretować teksty inaczej niż w kluczu. Jak on śmie. Generalnie profesor Rozpalaczka ignorowała go i nawet nie patrzyła w jego kierunku. Jak zapytał, czy może napisać próbną maturę rozszerzoną z języka polskiego.. po prostu nie mogła wytrzymać:
-Tak? Chcesz sprawdzić jak Ci pójdzie? A nie możesz sobie sprawdzić w Internecie? –zapytała z pogardą w głosie – chcesz żebym straciła pracę?
-Pani profesor, mogę nie odpowiadać na to pytanie? –odpowiedział z udawaną skruchą –chciałbym zobaczyć jak ta matura wygląda.
-Lepiej dla Ciebie jakbyś nie zgłaszał się do tej matury.
-Przecież on świetnie pisze, wygrał konkurs literacki –głosy z klasy –jest najlepszy. Niech mu pani pozwoli.
-Pani profesor, nie może pani mi zabronić.
-Dalej chcesz pisać? Lepiej będzie dla ciebie jak się nie zgłosisz. Rozumiesz?
-To są jakieś kpiny. Słowacki wielkim poetą był. –po czym usiadł w ławce.
Uczeń nie wpisał się na listę. Groźby profesor Rozpalaczki nie były dla niego czarnymi fajerwerkami. Nauczycielka była dumna z siebie. On chciał w spokoju dotrzeć do matury, napisać ją i pójść na studia, mając nadzieje, że tam w końcu go czegoś nauczą.
Za oknem, niczym opad radioaktywny płynęły po wietrze płatki śniegu. Uczeń siedział przed komputerem, sprawdzając wyniki matur próbnych. Okazało się, że napisał je najlepiej w klasie, a oceny miał średnie. „Ciekawe co na to Rozpalaczka” pomyślał. Wyszedł na balkon i zapalił papierosa. Papierosy były dla niego imponderabiliczną przyjemnością. Nie mógł określić czemu stan palenia aż tak mu się podobał. Mógł w tedy spokojnie pomyśleć. Mieszkanie na peryferiach wielkiego miasta ma wiele profitów. Widać smog.„Cywilizacja, cywilizacja, smog i morderstwa, to bez porównania przyjemniejsze. Szaleńcy i pijacy są ostatnimi świętymi na świecie. A ta idiotka ani nie pije ani nie pali.. że tacy ludzie mogą żyć na tym świecie.. to kurwa niesprawiedliwe! Ona nie ma żadnego celu, ona żyje tylko po to żeby kłamać, żeby besztać i pokazywać swoją wyimaginowaną wyższość.” Wypalił papierosa, wrócił do pokoju i otworzył trzecie piwo. Uwielbiał ciemne piwa. Smak miały taki sam jak jego życie.

Mijały tygodnie, matura coraz bliżej. Rozpalaczka dawała mu się we znaki. Po pewnym czasie już cała klasa nienawidziła jej tak samo jak ten konkretny uczeń. Wszyscy byli po jego stronie. Chociaż musieli harować jak Tadek i Henri, nie złamali się pod jej jarzmem. Rozpalaczka sama pchała się do gazu. Sama wskoczyła na wóz i pojechała. Tylko nikt nie chciał jej ratować. Lekcje były nudne, nauczycielka spełniała swój obowiązek, nikt się nie odzywał, nikt nie odpowiadał.

Ostatnia lekcja polskiego przed maturą została poświęcona na ostateczne powtórzenie tego co może nas tam spotkać. Czemu nikt jej nie wierzył? Euforia? Agonia? Po jej przygotowaniu raczej agonia, dzięki innym nauczycielom euforia. Parę dni przerwy i zaczęło się. Euforia nie była pewna..

Matura poszła szybko. Najbardziej przeszkadzało im jednak to, że nie byli dobrze przygotowani. Nauka suchego programu pod klucz nic nie daje, oni to wiedzieli, nauczycielka nie. A może robiła to specjalnie. Wóz na który wskoczyła Rozpalaczka był już coraz bliżej komory.

Jeden z uczniów zakradł się do jej domu. Uwięził jej męża w szafie. Odziwno nie miała dzieci! Nikt się tego nie spodziewał. Cóż za ironia. Czekał na nauczycielkę. Gdy weszła obezwładnił ją. Zadzwonił po innego ucznia:

-Zrobiłem to. Przyjedź.

-Serio to zrobiłeś? Pop********o cie?

-Taka była umowa. Zemsta za to co nam zrobiła. Stary przyjedziesz?

-Jesteś chorym z****m. Jadę już.

Gdy przyjechał wrzucili Rozpalaczke do bagażnika i pojechali do lasu. „Jest tutaj wielu, którzy cię nienawidzą. Nie skrzywdzisz kolejnego pokolenia. My nie jesteśmy mordercami. Ty jesteś mordercą. Zabiłaś umysły, zniszczyłaś przyszłość swoim tępym nieżyciowym przekazem treści. Nie chciałaś nas niczego nauczyć. Chciałaś nas otumanić, upupić. Nie lubiłaś tej książki, co nie? A nam się bardzo podobała. Nie jesteśmy mordercami, czas jest najlepszym mordercą.” Weszli do jaskini, przykuli nauczycielkę kajdankami do wystającego z ziemi starego pręta i wyszli bez słowa. Nikt nie wiedział co było w tej jaskini, stary bunkier? Walić to, teraz to była cela śmierci. Całe szczęście przez knebel nie mogła nic powiedzieć.

Profesor Rozpalaczki nikt nie szukał. Nawet jej mąż, może też umarł? Wyniki matur nie były zaskakujące. Podstawowy polski? Najlepszy wynik to 60%. Tego niepokornego ucznia, którego nienawidziła najbardziej. Nie udało się zniszczyć jego ambicji lecz wynik owszem. Zaraz po obejrzeniu punktacji wyjechał. Co z resztą klasy? Nie było nawet dochodzenia. Czasem ucieczka to jedyna sensowna broń.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz