niedziela, 24 września 2017

Dziękuje



Polska. Niecałe 60 lat temu w lasach tego państwa miały miejsce rzeczy, które mogły otworzyć przejście miedzy światem żywych i światem umarłych. Masowe ludobójstwa, gwałty, pojedyncze morderstwa, grzebanie żywych a nawet obrzędy okultystyczne. Teraz miejsca te zostały zagospodarowane przez niczego nieświadomych ludzi. Drzewa wykarczowano. Postawiono domy, zbudowano drogi. Kopano podziemne parkingi a szczątki tragicznie zmarłych ludzi albo pomijano albo wyrzucano razem z innymi odpadami. Zbudowano dziesiątki kościołów na ziemi nasiąkniętej krwią. Przepełnionej złem. Buldożerami wjechano na stare cmentarze: żydowskie, rosyjskie, niemieckie, litewskie, ukraińskie, białoruskie i również polskie. Kości poległych przemielono na proch i pasze dla zwierząt.

Przejście zostało otwarte. Kumulacja energii śmierci, zła i chciwości ludzi żywych jak i zmarłych musiała znaleźć ujście. Gargantuiczne ilości energii zniszczyły granice między tym co materialne a tym co pozostaje w sferze duchowej. Powstały opowieści o ludziach zaginionych w lasach na obszarze całego kraju. Ludzie znikali bez śladu. Bez krzyku. W ciszy. Lasy zaczęły gnić od środka. Stały się siedliskiem, tego co wypełzło przez szczelinę między światami. Ludzie nie widzieli zmian w wyglądzie swojego otoczenia, ale niektórzy mogli odczuć niematerialną zgniliznę.

W niektórych miejscach, jednak została pamiątka po przodkach. Wojenne cmentarze w dzikich rejonach, niedotkniętych cywilizacją. W tych lasach jednak też giną ludzie.. i to nic dziwnego. Są to punkty pomiędzy siedliskami ludzkimi. Tak zwane „skróty” a w nowoczesnym społeczeństwie nikt już nie wierzy w upiory. Nikt nie boi się już ciemności. Nawet w dzień, w który jest najbardziej podatny na ingerencje bytów niematerialnych. W urodziny.


Młody mężczyzna miał dziś swoje osiemnaste urodziny. Jego przyjaciel postanowił urządzić imprezę niespodziankę, w tym celu zadzwonił:
-Kacper? – powiedział – jesteś tam?
-No o co chodzi?
-Słuchaj, wbij do mnie na browarka czy coś. Nuda straszna, wolny dom. Trzeba skorzystać. Co Ty na to stary? – zapytał
-W sumie, to też nie mam co robić.. ok, kiedy mogę być?
-Za godzinkę?
-Git. Masz jakieś piwko dla mnie czy mam kupić?
-Mam mam. Spokojnie. Wbijaj.
-No to do zobo.
Kacper po chwili zaczął się przebierać. W kilka minut z nerda zmienił się w normalnego faceta, który od czasu do czasu lubił sobie zaszaleć. Wsiadł na rower i pojechał do sąsiedniej miejscowości. Najbliżej było przez las. Droga prowadziła koło starego, zarośniętego cmentarza. Było późno, słońce chowało się za horyzontem. Kacper zapalił lampkę przy rowerze. Z minuty na minutę stało się zupełnie ciemno. Nie zauważył korzenia wystającego z ziemi. Wjechał na niego i stracił panowanie nad rowerem. Przewrócił się, uderzył plecami o stalowy płot cmentarza. Jakimś cudem rower przeleciał przez ogrodzenie. Wstał. Otrzepał się z ziemi i otworzył bramę cmentarza. Skrzypiała, tarcie zardzewiałego metalu o metal, lecz nie było ciężko jej ruszyć. Na pierwszym nagrobku zobaczył swastykę, szedł dalej. Gwiazda Dawida. Czuł z tyłu głowy, że nie powinien tu być. Rower leżał na starej, kamiennej płycie. Lampka rowerowa oświetlała głowice nagrobka. Były tam różne znaki w tym swastyki i epitafium napisane w Jidysz a pod spodem przetłumaczone na polski. „Nie mieszkam już nigdzie. Mogę zamieszkać w Tobie?” przeczytał na głos. Kilka sekund później usłyszał: „dziękuję”.
Ranek następnego dnia. Przyjaciel Kacpra postanowił go poszukać, razem z innymi uczestnikami imprezy niespodzianki. Szli drogą przez las.
„KACPER! KACPER JESTEŚ TU?”
Nikt nie odpowiadał. Przy cmentarzu usłyszeli dzwoniący telefon. ‘”To dzwonek Kacpra!” – ktoś krzyknął. Bez zastanowienia wbiegli za bramę. Zobaczyli jego rower. Był powyginany na wszystkie strony a koła przypominały pięcioramienne gwiazdy. Później zobaczyli ciało Kacpra. Leżał na płycie nagrobka, na której znalazł swój rower. Organy wewnętrzne leżały obok niego a żebra były wyłamane. Wszyscy stali zamurowani. Przez minutę nie mogli się otrząsnąć. W końcu przyjaciel Kacpra podszedł do wypatroszonych zwłok.
Kacper podniósł się, spojrzał na wszystkich i powiedział – nie powinniście tu przychodzić. Upadł. Kilka sekund później cała grupa usłyszała skrzypienie bramy. W krzykach przebiły się zachrypnięte głosy zmarłych mówiące – „Dziękuje”.

~Pan Amo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz