Był mglisty, ciepły poranek. Przed wyjściem z Pałacu
postanowiłem spojrzeć na wykres wszystkich światów, które miałem pod swoją
kuratelą. Liczby przy jednym ze światów były strasznie dziwne. Skazywały na coś
złego. Bez marnowania czasu postanowiłem się tam przenieść. Jak najszybciej
pobiegłem do teleportu. Wpisałem koordynaty i w mgnieniu oka znalazłem się na
środku jakiejś ruchliwej ulicy w ogromnym mieście. Osobniki nie zauważyły
mojego przybycia, myśleli, że byłem tam cały czas. Jednak czułem na sobie ich
spojrzenia pełne ironii i śmiechu. No tak, zapomniałem. Nie są przyzwyczajeni
do widoku humanoidalnej postaci, odzianej w białe szaty, ze skrzydłami
wyrastającymi z pleców i mieczem u boku. Szybko zamroziłem i cofnąłem czas.
Zmieniłem ubrania tak aby nie wyróżniać się z tłumu. Szary garnitur, krawat w
jakieś fikuśne wzory, spodnie do kompletu, czarne buty i okulary. Nie mogłem
zapomnieć o teczce. Gdy już wyglądałem jak zwyczajny przedstawiciel tego
gatunku, czas zaczął płynąć swoim tempem. Idąc chodnikiem, wraz z tłumem
zacząłem przyglądać się wszystkim reklamą, banerom oraz witrynom sklepowym.
Konsumpcjonizm w czystej postaci, jednak to jeszcze nie grzech. Postanowiłem
zostać tam kilka dni. Przez ten czas poznałem obyczaje, teraz to wiem, ludzi.
Wiem co robią, jak żyją, w co wierzą i jacy są. Bardziej zdegenerowanego świata
jeszcze nie widziałem. Morderstwa, gwałty, wojny, oszustwa, wykorzystywanie
słabszych, niewolnictwo, zatruwanie środowiska, broń masowej zagłady,
terroryzm.. to przerasta moją cierpliwość. Postanowiłem wrócić do Raju i zwołać
Rade Archaniołów Zwierzchników. Jednak zanim to zrobiłem, postanowiłem
osobiście spytać Szatana o co mu chodzi, dlaczego tak zniszczył ten świat. Odpowiedział
jedynie, że nie wie o co mi chodzi i że on tego świata nie tknął bo jest zajęty
gdzieś indziej. Dlatego postanowiłem zwołać Rade. Mam nadzieje, że mój raport
jest wystarczający aby obrócić ten świat w nicość.
- Dziękujemy
Ci Archaniele Gabrielu. Uznaję, że musimy wszystko przedyskutować. Otwieram
Rade Archaniołów Zwierzchników. –powiedział Archanioł Michał.
- Musimy to
sprawdzić dokładniej, nie możemy zniszczyć Boskiego stworzenia bez dogłębnego
zbadania sprawy. Żadne Boskie stworzenie nie może być aż tak zepsute, zepsute
do cna. –głos zabrał Archanioł Symiel. –To nie takie proste i wymaga czasu.
…
Narada
trwała już piąty Rajski dzień, niczego nie udało się ustalić. Wtedy do Pałacu
przybył Szatan. Kazał swoim Demonom jeszcze raz zbadać ten świat. Daniel, Aza,
Gaap i sam Wual zeszli na Ziemie na zlecenie Szatana. Raport, który wręczyli
Szatanowi był zaskakujący.
- I jak
Szatanie? Na pewno nie Ty maczałeś w tym swoje kozie palce? –zapytał ze złością
Archanioł Michał.
- Nie. Nawet
nie słyszałem o tym świecie. Tam pojawił się ktoś lepszy. Ktoś kto wymyka się
mojemu i waszemu postrzeganiu Archaniołowie. Ten ktoś musi być ponad nami. –odpowiedział
speszony Szatan.
- Nie możemy
nigdzie znaleźć Boga, może to on za tym stoi? –rzucił Archanioł Haniel. –w Pałacu
go nie ma, w Gaju Oliwnym też nie. Może nas porzucił? Odszedł z Raju!?
- Nie
bluźnij! –wrzasnął Archanioł Michał –Bóg nie robi takich rzeczy! Bóg nigdy nas
nie opuści.
- To jak to
wyjaśnisz –zapytał Szatan –czemu go tu nie ma?
- Na pewno
Bóg ma jakiś plan. Póki co, musimy rozwiązać problem Ziemi.
-
Przypominam tylko, że cały chaos powstał tutaj. W Raju. Nie ja go stworzyłem.
Wracam do Piekła. Zostawiam tutaj Mammona, przecież go lubicie –zaśmiał się
Szatan i bezceremonialnie odszedł ze swym orszakiem. –Daniel, Ty też zostań. Na
wszelki wypadek.
- Dobrze
Panie. –odpowiedział ucieszony Daniel.
- Niech
idzie. –rzekł Archanioł Gabriel. –Szatan nam nie potrzebny
- Musimy
wezwać Saraswati, nie mamy wyjścia. –powiedział szeptem, jakby do siebie
Archanioł Rafał.
- Ona jest
niebezpieczna, może zniszczyć ład. Obalić nas.. przyprowadzić ze sobą
Amszaspanedów. To będzie koniec Raju jaki teraz znamy. –powiedział ze strachem
w głosie Michał.
- Nie macie
wyjścia! –krzyknął Daniel –Sami sobie nie poradzicie! Wasz Bóg was zostawił!
- Demon ma
racje.. –przełknął ślinę Archanioł Michał –nie mamy wyjścia.
Siódmego dnia przybyła ona ze swym orszakiem. Pełna
grozy Bogini Mądrości, a z nią Dobra Myśl, Święta Cierpliwość oraz
Nieśmiertelność. Spojrzeli na tą małą planetę i śmiali się aż Echo przestało
odpowiadać. Bogini powiedziała zimno- „Widzę tutaj masę świętych i demony. Taka
doborowa Rada nie może znaleźć rozwiązania? Nie pomogę wam. Wasz Bóg zostawił
was abyście zmarnieli. To nie jest mój świat i to nie jest mój problem. To wasz
plan zawiódł a nie mój. To wy MUSICIE wykonywać bez szemrania rozkazy waszego
Boga, a nie ja” – gdy zabrzmiała ostatnia głoska ostatniego wyrazu zniknęła
wraz ze swym orszakiem, zostawiając wszystkich Świętych i Demonów bez
odpowiedzi.
Na rozmowach
upłynął kolejny Rajski dzień. Wtedy przybył on, Niebieski Król. Wszedł do
Pałacu, skierował się do sali, w której odbywała się narada i zaraz po wejściu
powiedział dwa słowa, które zachwiały całym Rajem –„Wolna Wola”. Wtedy zniknął
a pałac zaczął się rozpadać. I nagle Archaniołowie zrozumieli coś, o czym wiedzieli
od dawna. Szatan widząc to co się dzieje, zaczął się śmiać. Śmiał się aż drżały
mury piekielne, śmiał się aż zapadły się góry rajskie. Śmiał się patrząc na
walczące, do tej pory tylko dobre, nieznające zła ani przemocy, Archanioły.
Zdania długości 5 słów nie czynią z Ciebie pisarza, jak to głosi Twój opis na Facebooku. W skrócie: chłopcze, znajdź inne hobby albo popracuj poważnie nad warsztatem i samym tematem.
OdpowiedzUsuń